Niemniej jednak co któryś weekend mam okazję pooddychać trochę (podobno) świeżym, wiejskim powietrzem. Chciałam napisać coś o przyrodzie albo innych takich, ale po prostu nie umiem. Nie czuję wsi, nie przepadam za nią i nie chciałabym na niej mieszkać. Pięknych słów więc nie będzie, ale mam parę zdjęć :).


Pogoda więcej niż zajebista.
Wyprawa na łąkę skończyła się spuchniętym ryjkiem wysypką i kichaniem. Granat na pocieszenie.
Zwierzątka radosne, zwierzątka uśmiechnięte.
Łaaaaaaaaaaaaadny kwiatuszek.


I wiejska maszyneria.
To by było na tyle. Dzisiaj niedziela i szereg niedzielnych nagród. Tak więc, elo, pozdro, nara i do napisania.