sobota, 7 czerwca 2014

Nieuleczalne

Szukasz narkotyku o najsłodszym a zarazem najbardziej cierpkim smaku na świecie. Upajasz się swoim bólem. Emotions.





"Chcę tylko świętego spokoju" - mówisz znowu płacząc i obgryzając zakrwawione paznokcie. Mówisz i masz. Mija trochę czasu i nadchodzi on - święty spokój. Zadajesz sobie pytanie co teraz - 'should I stay or should I...'.  A wręcz run. Run Forrest Run!  

I biegniesz prosto w tarapaty. Zapierdalasz ile sił w nogach. Święty spokój to przerywnik. To króciutki odwyk od narkotyku, odpoczynek po biegu, odpoczynek przed biegiem. Wracasz do gry. 

Spacer po linie.

Kradniesz zabawki z przedszkola. Ściągasz na pierwszej ławce. Zakochujesz się w największym łobuziaku w całym gimnazjum. Przechodzisz cały ten nastoletni bunt bardziej i mocniej. Prowokujesz kłótnie, a później wycofujesz się pławiąc się w tym, jaka to jesteś nieszczęśliwa. Zamiast łez okruszki. Twój chłopak wyciera tobą podłogę, a ty go przepraszasz, że jesteś. Masz wtedy kilkanaście lat i obiecujesz sobie, że już nigdy on ani ktokolwiek. Że love & peace i rzemyki. 

Run Forrest Run! Ile sił w nogach.