czwartek, 5 czerwca 2014

Jak (nie) męczyć słowem

Nikt cię nie słucha? Koleżanki nie zapraszają cię na babskie wieczorki? Chłopak zostawia po dwóch randkach, a babcia robi głośniej klan kiedy wpadasz w odwiedziny? Dlaczego?! Bo jesteś męczennikiem! Tak - słownym męczennikiem.



W dodatku niezwykle męczącym słownym męczennikiem (tak wiem - świadoma gra słów;)). No i co teraz? Teraz jest proste. Przestań mówić/nie mówić to/tego co sprawia, że ludzie cię nie chcą na swoich imprezach, wyjazdach, randkach czy spotkaniach łóżkowo-erotycznych. A nie chcą, bo:

No. 1 - Non stop gadasz, przerywasz, wtrącasz swoje dwa zdania, wyrywasz się przed szereg. 

Asia opowiada o swoim króliku, ty w połowie zdania wspominasz o jej śwince morskiej z dzieciństwa. Jola chwali sałatkę ze szparagami zrobioną przez Wiesię, ty dodajesz że tak tak jest dobra i z dobrej strony z przepisami. Anka pyta cię jak podróż a ty:

-Pierwszego dnia miałam problem z dopasowaniem paska do torebki idąc czwartego dnia na plażę oddaloną o trzydzieści metrów na której ugryzła mnie dziwnie wyglądająca meduza, która jest podobno niespotykana na tej plaży, przynajmniej tak mówił przewodnik, którego podobno w tym całym Marakeszu (do którego wycieczka była niewyobrażalnie droga/tania/miła/niemiła) zdradziła żona z etiopskim turystą, który podobno (...)

Następne dwie godziny wypytujesz Ankę o dokładną kolorystykę salonu w odcieniach toffee, który widziała w najnowszym katalogu ikei:

-Ty no i co i co? Lepiej pasował do tej ekri kanapy świecznik w kolorze dziki wielbłąd czy piasek pustyni? Chciałabyś taki? Twój mąż by się zgodził na południową saharę zamiast pustynnej burzy na ścianach? Ciekawe który odcień palonego karmelu bardziej ociepli twój salon (...)

Uf. Skończyłaś? Wiesz, to może ja już pójdę sprawdzić czy nie ma mnie na zewnątrz.

No. 2 - Nie mówisz nie pytany, nie mówisz również pytany. 

-Słuchajcie dobrze wyglądam w tej sukience? 
-Tak! Nie! Grubo! Chudo! Jak księżniczka! Jak menel! A przymierz jeszcze tę! 

Krzyknęły dziewczyny. Ty milczysz bo przecież ma już wystarczająco dużo doradców. Milczysz także wtedy, kiedy opowiadają sobie o pierwszych chłopakach o największych przypałach tygodnia i o dupie Maryni spod dwójki. Milczysz teraz, milczałaś tydzień temu, pomilczysz za dwa tygodnie. Na odpowiedź co u ciebie odpowiadasz, że spoko i już. Kiedy pytają o Marakesz mówisz, że spoko i już. Po prostu jesteś. Siedzisz, oddychasz, jesz, pijesz ale nic poza tym. Jesteś? A! Nie zauważyłam:). 

No. 3 - To ty jesteś panem świata. 

-Marian doradź mi kompa, tylko wiesz, żeby był taki DLA MNIE dobry, wiesz ja lubię to co najlepsze
-Kup tego, którego poleciłem Heńkowi
-Nie to ma być komp dla mnie, wiesz mam specjalne potrzeby

No bo przecież masz specjalne potrzeby. Co prawda wszyscy z chłopakami gracie w tę samą strzelankę, ale to ty grasz w nią lepiej/dłużej/częściej/... No wiadomo. Jesteś w końcu panem świata. Jesteś też panem sytuacji, a na pewno każdego dialogu, do którego ochoczo wtrącasz "JA też tak miałem!" "A słuchaj co JA bym zrobił" "MOIM zdaniem to". W sumie nie obchodzi cię co mówił ktoś, bo i tak nie słuchasz. JA idzie bardzo często z ignorowaniem innych. Dodatkowo, jesteś przecież panem świata, w związku z czym rozkazywanie jest twoim obowiązkiem. Musisz. Powinieneś. Zrób. Pójdź. W połączeniu z no.1 gwarancja towarzyskiej porażki. Ludzie cię nie lubią, chociaż pewnie nie powiedzą tego  w twarz. Bo wiadomo, królom się nie ubliża. 

No. 4 - Jesteś naczelnym sługą świata. 

No dobra, w tym przypadku może i cię zapraszają na te posiadówki ale zawsze wychodzisz wstrząśnięty i zmieszany. Zawsze coś jest nie tak. Jakiś taki bez nastroju. Czemu? To patrz, jak masakruje cię krul z punktu no.3 (w tej zabawie ty jesteś Marianem:D):

-Marian doradź mi kompa, tylko wiesz, żeby był taki DLA MNIE dobry, wiesz ja lubię to co najlepsze
-Kup tego, którego poleciłem Heńkowi
-Nie to ma być komp dla mnie, wiesz mam specjalne potrzeby
-No tak, tak w sumie masz racje oczywiście masz rację 
-No bo moim zdaniem tamten był słaby chce całkowicie inny albo w sumie może być tamten ale zrób mi rozpiskę oddzielnie, nie drukuj tej samej
-No dobrze, dobrze zrobię więc dwie wersje albo osiemdziesiąt, żebyś mógł sobie wybrać a później kupię ci tego kompa, wniosę na 11 piętro bez windy i będę przy nim czuwał całodobowo, ażeby się nie zepsuł

Przerysowane, aczkolwiek troszkę znajome, co? Tym przypadkiem często jestem ja, ale staram się nad tym pracować. Sztuka mówienia nie. Sztuka stawiania granic. Ale także sztuka wyrażania swojego zdania i przedstawiania kontrargumentów. Sztuka, wielka sztuka, ale bez tego ani rusz. A no.2 w połączeniu z no.4 to depresja i śmierć albo dozgonna wegetacja w bólu i poczuciu niesprawiedliwości. Co więcej! Twoje przytakiwanie również ludzi męczy, bo brakuje miejsca na merytoryczną dyskusję. Zresztą z kim tu dyskutować? Przytakiwać można sobie do lustra.