czwartek, 26 czerwca 2014

"Dobre" kino? Nie, dziękuje

Byłam wczoraj w kinie na filmie, na który wcale nie miałam ochoty iść (altruizm;)). Film nazywa się Teoria Wszystkiego i według filmwebu opowiada o tym, jak to teoria życia została zamknięta w matematycznym wzorze. Według mnie opowiada o niczym, podobnie jak cała masa innych podobno "dobrych", z reguły lubianych filmów.



Wiecie, ja ogólnie mam problem z kinem. Problem polega na tym, że mam dość specyficzny gust filmowy i ciężko aby film mnie zadowolił. Mówiąc o tym, że mam specyficzny gust filmowy nie mam na myśli smaku filmowego konesera, wręcz przeciwnie - ja po prostu na kinie się nie znam i to co "dobre" zwyczajnie mnie nudzi i irytuje. Jest podobnie jak z płytami - często ciężko mi dotrwać do końca. Co więcej, oglądając film mam gdzieś sprawy takie jak kostiumy, efekty specjalne, wymyślne scenariusze i fanaberie reżysera. Lubię filmy mocne i proste, jakby to nie zabrzmiało, lubię filmy "o ludziach i o życiu". A o życiu (gorzej lub lepiej, z takich lub innych powodów) opowiadają z reguły filmy polskie, którym poświęcę oddzielny wpis. 

Tu i teraz trochę o tych filmach, przy których opadały wam kopary a mi powieki. O "wielkich" filmach oczami małego żuczka, co to się na kinie "naprawdę nie zna". Zupełnie subiektywna dziesiątka filmów (kolejność przypadkowa) z którymi jestem na nie. Jedziemy? Ok. Szykujcie mocne nerwy. Wdech - wydech:).


1. Matrix(y)


ocena filmwebu: 7,6/10
moja ocena: 2/10 

www.filmweb.pl

Matrix oglądałam z rodzicami po niedzielnym obiadku. Oni oglądali dla zabicia czasu, ja chyba po to aby z nimi pobyć. Zasnęłam po kilku minutach, no ale dobra, miałam wtedy z 13 lat. Teraz, 13 lat później nadal to wszystko co się tam dzieje mnie uczula. Neo, Morfeusz, roboty, wirtualna rzeczywistość, wszechobecni kaskaderzy. Litości.


2. Django


ocena filmwebu: 8,4/10
moja ocena: 5/10

www.exiledonline.com
Tym razem mamy do czynienia ze światem bardziej realnym, przynajmniej teoretycznie. Południe USA, panowie i słudzy, biali i czarni. (O! Fajny film w tym kontekście - Służące). W praktyce niby miało być podobnie do Pulp Fiction, niby miało być i mądrze i śmiesznie, a było jakoś tak.. nużąco. Mimo wszystko jak na film Tarantino był to jeszcze w miarę znośny. Ostatecznie znośny. 


3. Incepcja 


ocena filmwebu: 8,3/10
moja ocena: 5/10

www.dailycrowdsource.com
Widzicie ten motyw z obrazka? Ci, który oglądali Incepcje wiedzą, że fajny to motyw był. I na tym koniec fajnych motywów w tym filmie. Reszta to parada gwiazd (hej Leo, dawno cie nie było) opowiadająca o przenikaniu się światów - tym razem światów snów. Musiałam się mocno skupić, żeby załapać co i jak, a dodatkowo co chwile zawracałam głowę współtowarzyszom pytając "ej, o co teraz chodzi". Film ma być relaksem, przyjemnością, a nie intelektualną batalią polegającą na zgadywaniu co autor ma na myśli. Etap zagwozdek o intencje autora mam dwadzieścia lat za sobą. 


4. Piraci z Karaibów

ocena filmwebu: 7,8/10
moja ocena: 5/10

www.film.wp.pl
(Jeden, ale pewnie również pozostałe)
Piratów obejrzałam raz z wielokrotnymi przerwami na "siku", "pić", "jeść", "podrap". Nuda. Dla mnie nuda. Poza tym nie lubie Deepa. Drażni mnie i wcale mi się nie podoba. A w piratach? W piratach, jako Sparrow, jest kwintesencją wszystkiego czego najbardziej nie lubię w filmowych bohaterach - jest postacią mającą wzbudzać sympatię poprzez m.in. odgrywanie roli błazna. Poza tym jest taki oooooh bohaterski. No i odważny. Wojowniczy. No i ten wygląd. Te pomalowane oczy. Dredy. Masakra. 


5. Charlie i fabryka czekolady


ocena filmwebu: 7,1
moja ocena: 3/10

www.filmweb.com

W tym punkcie mogłabym umieścić dodatkowo Edwarda Nożycorękiego i Gnijącą pannę młodą. Mamooooo przełącz. Co do samego Charliego - gatunek: familijny, fantasy - BIORĘ TO. Dorzućmy do tego mojego ulubionego Deepa i film z moich marzeń. Tajest. 



7. Ace Ventura


ocena filmwebu: 6,2/10
moja ocena: 2/10
www.totalfilm.com

Misiaczki, widzicie tę fotkę, widzicie? No śmiesznie, mega śmiesznie i jeszcze ta urocza, typowa dla Careya mina! Nie. Nie. Nie. O ile Deepa nie lubie, to Careya po prostu nie znoszę i nie cierpię. Wolę oglądać juz chyba polskie kabarety (:() niż Ace Venture część którąkolwiek. Rly. 


8. Kill Bill


ocena filmwebu: 7,4/10
moja ocena: 5,5/10

www.huffingtonpost.com
Z Kill Billem miałam nie lada problem i trochę się zastanawiałam, zanim umieściłam go w tym zestawieniu. Dlaczego? Po pierwsze, oglądałam go na tyle dawno, że mało co z niego pamiętam, pamiętam jednak, że wynudziłam się bardzo. Obecnie za każdym razem, kiedy leci w telewizji bez zastanowienia zmieniam program bo mam świadomość tego, że to nie mój klimat i nie mój świat (jeny, ten Quentin:(). Ale Uma hot. Hot hot. 


9. Madagaskar


ocena filmwebu: 7,5/10
moja ocena: 5/10

www.filmzwiastun.com
Nie lubię filmów familijnych, fantasy, kostiumowych, komedii (większości), sci-fi, sensacyjnych i sorry boys ... animowanych. Wiem, że to słabe jest i wiem, że to nie bardzo i y-y, ale na Epoce lodowcowej, Shreku albo Madagaskarze wyłącznie dobrze mi się zasypia. A nie! Dobrze jest również włączyć to dziecku w przypadku bycia nianią. Albo mamą, jak sądzę. I koniec zalet.


10. Władca pierścieni


Ocena filmwebu: 8,1/10
Moja ocena: 3/10

www.filmweb.com
Trzy razy próbowałam obejrzeć całość (cz. 1) , raz nawet udało mi się dotrzeć do prawie końca. Później musiałam iść gdziekolwiek, ażeby wyładować znudzenie. Władca pierścieni to zdecydowanie jeden z najbardziej męczących filmów, jakie widziałam. (za to na filmwebie wszystkie części w top50, oja buntownik^^). Na zakończenie, w kontekście niniejszego wpisu przepełnionego sarkazmem, ironią i nieuzasadnioną goryczą zwracam się z apelem do filmowych twórców -, zróbcie animowaną wersję Władcy pierścieni. Będzie super!;)

Edit. 11. Grand Budapest Hotel - 5/10. Znowu to samo:(.