sobota, 6 lipca 2013

Tyle (nie) przegrać - tenis po polsku

Brawo JJ, brawo Łukasz (tak, Kubot ma imię), brawo Agnieszka. Naród na kolanach. Znaczy prawie. Znaczy szansa trochę stracona. Znaczy Kubot to spoko, JJ mógłby się bardziej postarać, ale Radwańska to już lipa jakaś. W sumie nie, w sumie wszystko lipa, miał być finał. Dwa finały!





Polacy mieli świętować na ulicach i kupować wuwuzele na kolejne wielkoszlemowe turnieje (albo chociaż na te, w których Paula Kania rozstawiona jest z numerem dwa). Polacy mieli śpiewać 'w stepie szerokim' i 'jebać pzpn' za pół roku w Australii. Ale nie. Bo trochę rozczarowaliście. Daliście nam nadzieję, a później. Ach. Trochę my smutni.

Cóż, drodzy POLSCY tenisiści. Może powitają was na Okęciu, może pójdziecie na śniadanie do premiera, jednak liczcie się z tym, że to wszystko to za mało. Bo miało być lepiej. Niby spoko, ale za mało i miało być lepiej. W tym kraju zawsze jest za mało i zawsze ma być lepiej.

Włączyłam sobie dziś półfinał z niemieckim komentarzem. Szukałam innego niż komentarz Bohdana Tomaszewskiego (haloo, łymbledon, odbiór, odbiór!?), bo mnie denerwuje ten człowiek szczerze. Denerwuje mimo tego, że jest bardzo stary, więc pewnie nie powinien. Bo jak ktoś stary, chory, czarny lub gej to denerwować przecież nie powinien. Pan Tomaszewski senior czasem zasiada obok pana Tomaszewskiego juniora. Też starego, ale juniora. Pan senior przedstawia historię tenisa wspominając wielokrotnie Jadzię Jędrzejowską (nie żyje 33 lata). 'Taaa.. to była klasa.. cóż, dziś jest Radwańska'. Młodszy próbuje wrócić do komentowania gry, bezskutecznie. Gem, set, ooo mecz! Ktoś tam wygrał. No dobrze, to co z tą Jadzią?

Brzydka Radwańska podobno ma się rozebrać w amerykańskim prawie-plejboju. Wulgarny Janowicz podobno ma wystąpić w reklamie gładzi szpachlowej. Poza tym za dużo zarabiają, za mało oddają na biedne dzieci i martwe psy. I PRZEGRALI ŁYMBLEDON. Bohaterzy narodowi. Czy tam bohaterowie.

/kilka dni później/ śniadania nie było, lecz