Tydzień temu wykorzystałam wielką szansę, jaką dała mi moja praca. Byłam na Islandii w podróży służbowej, którą wywalczyłam sobie sama. Ototo moja krótka historia, jak to z tą podróża służbową było.
Środek grudnia. Środa w pracy, za oknem śnieg, ciemno o piętnastej i rozmowy głównie o świętach. Odświeżam maila rutynowo, kilka zaproszeń na wykłady, parę spamów, informacja o jakimś projekcie. Nic dla mnie - myślę, zaznaczam do wyrzucenia, ale coś mnie powstrzymuje. Otwieram maila o tym projekcie: nabór wniosków na wyjazdy pracowników w ramach funduszy norweskich. Projekt europejski skierowany do wszystkich szkół i uczelni. Wyjazdy do Norwegii, Islandii albo Lichtensztajnu. Łubudubu. Chce jechać do Islandii. No dobra. Przedstawiam swój pomysł Pani Kierownik, która unosząc brew mówi - 'no cóż, ja nie wiem, jeżeli dobrze uzasadnisz potrzebę, jeżeli ci się uda przebrnąć przez sito, no cóż, ja nie wiem, ale proszę próbować.' Teoretycznie sprawa wydaję się prosta - szukam instytucji partnerskiej i jadę. W praktyce okazuje się, że kilkudniowa wizyta to dwa i pół miesiąca wypełniania formularzy, dziesiątki zebranych podpisów, godziny próśb o przesłanie dokumentów z Islandii do Polski kurierem na ich koszt, ból głowy, terminy, telefony, odświeżanie strony z decyzją. I wiecie co. Wiecie. Udało się. Próbowało kilkudziesięciu pracowników, udało się kilku. Szczęście, upór i olbrzymie chęci. Jestem mega dumna, że własnymi rączkami, tymi rączkami dwudziestopięcioletniego pracownika administracyjnego z półrocznym stażem, to właśnie mi się udało.
_________________________________________________________________________________
No dobra, tyle o pracy, teraz do rzeczy. Kilka akapitów o tym co mnie rozbawiło, co wzruszyło, zdziwiło, zaniepokoiło, zaskoczyło, co się potwierdziło czy też obaliło - a więc parę słów o tym z czym TO się w rzeczywistości je.
O POGODZIE
Po wyjściu z lotniska obowiązkowo głęboki wdech powietrza smakującego jak te u nas po burzy. Burzy z gradem i wichurą. Tak, na Islandii jest zimno i piekielnie wieje. Oczywiście, można mówić, że miałam pecha i źle trafiłam, może w lipcu byłoby inaczej, tak czy owak uważam, że jest po prostu zimno i wietrznie.Co ciekawe, deszczo-wiatro-śnieżyca pojawia się i znika w mgnieniu oka. Jadąc w głąb wyspy śnieg padał i przestawał padać co kilka minut, a białe, oblodzone drogi co chwilę zamieniały się w suche asfaltówki. Chwilami wiatr wiał tak mocno, że nie dało się otworzyć drzwi do samochodu, a dłonie odmarzały nawet w islandzkich, ciepłych rękawiczkach. Spacerując po Rejkiawiku przeczekiwałam wichuro-śnieżycę w sklepach z pamiątkami. W większości przypadków nie zdążyłam obrócić stojaka z pocztówkami, a już świeciło słońce. Skoro mówimy o sklepach z pamiątkami...
O CENACH
![]() |
rybki:)! |
O JEDZENIU
Zanim o samym jedzeniu, podstawowa rzecz - smak wody. Rzeczywiście, zgodnie z tym co czytałam i słyszałam, gorąca woda z kranu śmierdzi siarką, ale zimna jest niesamowicie pyszna i orzeźwiająca. Piję bardzo dużo wody butelkowej w Polsce i mimo tego, że próbowałam już przeróżnych wód, nic nie przebije islandzkiej, lodowatej kranówy. Wyjeżdżając do Islandii słyszałam, że podobno dzięki tej super wodzie ich napoje typu cola również są wyjątkowo smaczne. Nie mogłam się doczekać i spróbowałam już w samolocie upewniając się wcześniej, że lecąc Icelandair'em dostanę islandzką pepsi. Szczerze mówiąc? Nie zauważyłam różnicy. Za to zaskoczył popularny, miejscowy Malt Og Appelsin - napój przypominający nieco Radlera, nieco podpiwek, w każdym razie super dobry. Rozkminianie smaku zajęło mi cały wyjazd, a sześciopak przywiozłam do Polski (już wypiłam/rozdałam:(). Islandzkie piwo z kolei smakuje przeciętnie - chociaż jedno szczególnie przypadło mi do gustu (no ale cena, wiadomo). Co do wódki nie wiem, nie próbowałam. A szkoda.

![]() |
www.icelandreview.com |
O MIEŚCIE i LUDZIACH

Rejkiawik. Miasto. Stolica kraju. Wikipedia głosi, że w mieście mieszka 120 tysięcy osób, natomiast w całym regionie okołorejkiawickim 200 tysięcy - czyli 3/5 kraju. Rejkiawik na pierwszy rzut oka wydał mi się kolorową Ostrołęką. Po dłuższych przemyśleniach zmieniłam zdanie - z Ostrołęką ma niewiele wspólnego, trochę bliżej mu do hiszpańskich czy portugalskich miasteczek zimą (pewnie dlatego, że Rejkiawik jest malutki i sprawia wrażenie przytulnego). Z prawie każdego miejsca, pomiędzy domkami, w których mieszczą się sklepiki i restauracje, widać góry i ocean. Po ulicach miasta chodzą głównie turyści z aparatami. Jest względnie cicho i dość spokojnie. Ba! Jak na stolicę kraju, jest niezwykle cicho i spokojnie. Bloki - zazwyczaj sypialnie, położone są poza centrum miasta. Rejkiawickie domki bardzo często mają wesołe barwy - kolorowe dachy, urocze mozaiki, barwne doniczki. Wszystko to, jak sądzę po to, aby pokolorować nieco szary krajobraz. W Rejkiawiku, podobnie jak w całej Islandii, nie ma zieleni i mimo tego, że moje oczy i nos uczulone na wszystko w końcu odpoczęły, czegoś mi tam trochę brakowało. Jakie jest życie w Rejkiawiku? Wydaje mi się, że spokojne, ale też trochę monotonne i nudne. Rejkiawik jest piękny, jest inny niż wszystkie stolice, które do tej pory widziałam. Jest inny niż wszystkie miasta, które do tej pory widziałam. Rejkiawik to takie must see na mapie świata.
Islandia jest magiczna, trochę jak z bajki. Zapewne większość z was słyszała o tym, że Elfy opóźniły budowę islandzkiej drogi (a dokładniej protesty w ich obronie, coś w stylu naszej Rospudy;)). To nie żarty. Połowa Islandczyków wierzy w Elfy (Islandki wyglądają jak elfki, serio!) Co więcej, w Rejkiawiku nie ma problemu z komunikacją ze Świętym Mikołajem - każdy może wysłać do niego list:). Kończąc opowieść o bajce i schodząc na ziemię, parę słów o ludziach. Ze względu na swoją misję zawodową miałam okazję poznać Islandczyków troszkę lepiej, niż przeciętny turysta, który co najwyżej zapyta o drogę. Na pierwszy rzut oka wszyscy są niesamowicie otwarci - mówią do siebie po imieniu (btw. nie mają nazwisk!), uśmiechają się, proponują kawę. Po pięciu minutach sprawiają wrażenie zmęczonych tym, że zawracasz im głowę. Miło ale z dystansem. Jak to podsumował znajomy - chciałaś towarzystwa bez dystansu, to trzeba było jechać na Białoruś. W przyszłości :).
O TYM, CO TAM NAJWAŻNIEJSZE
Czyli oprzyrodzie krajobrazie. Widok na Islandię z samolotu sprawia, że kręci się w głowie i opada przysłowiowa kopara. Na Islandii na próżno szukać drzew, krzewów czy kwiatków. Nie ma tam krówek, ale za to są baranki, kaczki i małe, jakieś takie kudłate koniki. Islandzki krajobraz to Mars, Alaska i Alpy w jednym. Islandzki krajobraz po prostu nie mieści się w głowie. Islandzki krajobraz wygrywa wszystko. Katarzyna wiedząc, że mój zachwyt nad przyrodą zazwyczaj kończy się po minucie słowami 'dobra, ale już chodźmy' słuchając moich opowieści o Islandzkim krajobrazie powiedziała - no to serio musi być dobrze, skoro tak długo mówisz o czymś przyrodopodobnym.
Ach i najważniejsze;) - wizyta współfinansowana ze środków funduszy norweskich i EOG, pochodzących z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii.
More photos:
Rejkiawik. Miasto. Stolica kraju. Wikipedia głosi, że w mieście mieszka 120 tysięcy osób, natomiast w całym regionie okołorejkiawickim 200 tysięcy - czyli 3/5 kraju. Rejkiawik na pierwszy rzut oka wydał mi się kolorową Ostrołęką. Po dłuższych przemyśleniach zmieniłam zdanie - z Ostrołęką ma niewiele wspólnego, trochę bliżej mu do hiszpańskich czy portugalskich miasteczek zimą (pewnie dlatego, że Rejkiawik jest malutki i sprawia wrażenie przytulnego). Z prawie każdego miejsca, pomiędzy domkami, w których mieszczą się sklepiki i restauracje, widać góry i ocean. Po ulicach miasta chodzą głównie turyści z aparatami. Jest względnie cicho i dość spokojnie. Ba! Jak na stolicę kraju, jest niezwykle cicho i spokojnie. Bloki - zazwyczaj sypialnie, położone są poza centrum miasta. Rejkiawickie domki bardzo często mają wesołe barwy - kolorowe dachy, urocze mozaiki, barwne doniczki. Wszystko to, jak sądzę po to, aby pokolorować nieco szary krajobraz. W Rejkiawiku, podobnie jak w całej Islandii, nie ma zieleni i mimo tego, że moje oczy i nos uczulone na wszystko w końcu odpoczęły, czegoś mi tam trochę brakowało. Jakie jest życie w Rejkiawiku? Wydaje mi się, że spokojne, ale też trochę monotonne i nudne. Rejkiawik jest piękny, jest inny niż wszystkie stolice, które do tej pory widziałam. Jest inny niż wszystkie miasta, które do tej pory widziałam. Rejkiawik to takie must see na mapie świata.

O TYM, CO TAM NAJWAŻNIEJSZE
Czyli o
Na Islandii jest niesamowicie. Jest niesamowicie, bo w kwietniu do 23 jest jasno. Niesamowicie, bo jest naprawdę surowo. Kosmicznie surowo. Tak właśnie jest. Wszystko co słyszeliście o widokach na Islandii pomnóżcie razy dziesięć albo sto. I pojedźcie tam koniecznie! Ale wcześniej trafcie w totka, no chociaż czwórkę ;).
Edit. O nie! Zapomniałam wspomnieć o blue lagunie, czyli Islandzkim geotermalnym SPA dla ciała i ducha. Zapomniałam, a nie powinnam, bo nie ma nic lepszego niż pływanie w gorącej wodzie pełnej supermineralnych składników, kiedy na głowę pada kwietniowy, islandzki śnieg. Ach i najważniejsze;) - wizyta współfinansowana ze środków funduszy norweskich i EOG, pochodzących z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii.
More photos:
gejzer, czyli parująca ziemia :)) |
![]() |
podgrzewana (!) plaża |
mega wodospad |
![]() |
widoczek |
![]() |
widoczek2:) |