niedziela, 25 maja 2014

Jak posmakować wiosnę

Nie przepadam za warzywami, właściwie z warzyw najbardziej lubię steki. Jest jednak kilka (spokojnie - naprawdę kilka ;)) warzywnych smaków, na które z niecierpliwością czekam jesienią i zimą. Na te parę wiosennych miesięcy mogłabym zostać wege. Ale tylko na parę! ;)




 Szparagi

Pierwsze pęczki szparagów możemy spotkać już na początku maja. Zazwyczaj ich ceny oscylują wtedy w okolicach 11-14 złotych. Jeśli poczekamy tydzień możemy pęczek szparagów kupić już za 8 złotych. A kupić naprawdę warto, bo szparagi są podobno zdrowe, podobno afrodyzjakowe i na pewno pyszne. Poza tym sezon trwa bardzo krótko - raptem kilka tygodni. Co zrobić ze szparagów i jakie szparagi wybrać?

Przede wszystkim wybierając szparagi zwróćmy uwagę na to, aby były nieprzerośnięte (wybierajmy te odrobinę cieńsze) jędrne i "zdrowo wyglądające". Ja osobiście wybieram szparagi zielone, które są co prawda nieco droższe, ale nie trzeba ich obierać tak jak białych czy fioletowych i z reguły są mniej włókniste (dla tych, którzy nie jedli szparagów - źle obrane albo przerośnięte często mają włókna podobne jak w rabarbarze). Pierwszym krokiem w przygotowywaniu szparagów jest odłamanie zderwniałych końcówek. Pamiętam doskonale swoje wkurzenie, kiedy pierwszy raz przygotowując szparagi zauważyłam, że zdrewniała końcówka to prawie 1/3 całego warzywa. Im szparagi są młodsze, tym zdrewniała końcówka jest mniejsza. Co ważne, nie ma sensu oszczędzać odłamując mniej, bo i tak twardy fragment nie nadaje się do jedzenia. Jeżeli wybierzemy szparagi białe, należy je obrać. Zielone tylko myjemy.

Szparagi gotujemy "pionowo" tak, aby ich główki wystawały ponad powierzchnię garnka. Do wody zazwyczaj dodaję odrobinę soli i cukru, podobno można dodać również mleko. Zielone szparagi gotujemy na średnim ogniu około 10 minut, białe i fioletowe pewnie z 5-7 minut dłużej. Po ugotowaniu główka powinna być miękka, natomiast cała reszta jędrna i chrupiąca. Szparagi można dodawać do sałatek, kanapek, zapiekanek i wszystkiego innego. Niesamowicie smakują z sosem holenderskim, z którym miałam przyjemność skosztować ich w Łebie (uwaga - sos holenderski to wyższa szkoła jazdy - przynajmniej dla mnie), zawinięte w szynkę parmeńską czy też z pokruszonym parmezanem albo po prostu - z masłem i solą. W internetach znajdziecie całą masę fajnych przepisów na szparagi, więc nie będę się tutaj gimnastykować.

Botwinka

Zupa botwinkowa to lekka zupka z młodych buraczków z liśćmi.  Próbowałam różnych jej modyfikacji, ale najbardziej lubię prostą, wykonaną przeze mnie. Lista zakupów:
-dwa pęczki botwinki
-kostka rosołowa
-śmietana 10 lub 12 %
-pęczek koperku
-pół cytryny lub kilka łyżek jabłkowego albo balsamicznego octu

Buraczki bardzo dokładnie myjemy i obieramy. Listki także myjemy. Drobno ciachamy na desce do krojenia i wrzucamy do garnka. Zalewamy taką ilością wody, aby przykryła ona pokrojone warzywa, dorzucamy 1-2 kostki rosołowe. Gotujemy na średnim ogniu pod przykryciem 10-15 minut. Dodajemy sok z połowy cytryny albo kilka łyżek octu. Jeżeli zupa jest wystarczająco słona i kwaśna rozbełtujemy (:D?) w miseczce 100 ml śmietany dolewając pomału gorący wywar, aby się nie zważyła. Następnie wlewamy śmietanę do zupy i zachwycamy się zajebiście wiosennym smakiem posypując na wierzch dużą ilość koperku :).

Chłodnik

Ile osób, tyle wariacji. Oczywiście ja uważam moja jest najlepsza. Stanowczo lepsza niż mojej matki czy babki, które popełniają kilka chłodnikowych błędów m.in. krojąc warzywa zamiast je ścierać na tarce,albo nie dodają czosnku. Oto jedyny słuszny;) przepis na chłodnik prawie doskonały (doskonały byłby z burakami, ale jestem zbyt leniwa):
-litr maślanki (niektórzy kefir, inni jogurt, jeszcze inni zsiadłe mleko - sprawdzone, z maślanką najlepszy!)
-duży ogórek
-pęczek szczypiorku
-pęczek rzodkiewki
-ząbek czosnku
-pęczek koperku
-sól, pieprz

Maślankę wlewamy do dzbanka albo (roboczo) do miski, na tarce ścieramy obranego ogórka oraz rzodkiewkę. Wkrajamy szczypiorek i koperek, wyciskamy ząbek czosnku. Próbujemy - solimy i pieprzymy. Przed podaniem OBOWIĄZKOWO chociaż pół godziny w lodówce. Dodatkowo polecam wrzucić młode ziemniaczki w skórkach (dokładnie umyte) na polaną oliwą blachę i do piekarnika, gdzieniegdzie dorzucając ząbki czosnku. Smak wiosny? Bez wątpienia.

Małosolne

W sezonie jem je do wszystkiego. Potrafią zmienić każdą kanapkę w coś pysznego, dodatkowo są świetną przegryzką przyserialową (tu polecam seriale do ogórków:) ). Ogórki małosolne możemy bez problemu kupić w każdym sklepie, możemy też zrobić sami. Jeżeli mamy ochotę i trochę wolnego czasu kupmy:
-dwa kilogramy małych ogórków gruntowych (można mniej, ale to nie ma sensu)
-kilka ząbków czosnku - ja lubię dużo, tak z 6
-pęczek kopru z korzeniem
-korzeń chrzanu
->zamiast czosnku, kopru i chrzanu możemy kupić gotowy zestaw, co jest zdecydowanie lepszym pomysłem
-3 łyżki soli - podobno najlepiej kamiennej

Myjemy wszystko łącznie ze słoikiem, przegotowujemy ok. 2 litry wody, w której rozpuszczamy sól. To sobie stygnie, a my wkładamy ciasno ogórki czosnek i całą resztę do słoika. Zalewamy letnią wodą z solą i zakręcamy słoik albo - jeżeli robimy w otwartym naczyniu, przykrywamy go np. talerzem. Po dwóch trzech dniach jemy je bez opamiętania o każdej porze i do każdego dania! (:D)

Kiedy już wszystkie cudowne i zdrowe smaki wiosny się skończą, na talerzu pojawi się lato. A lato to lekko alkoholowe koktajle, sorbety owocowe, zupy ze świeżym lubczykiem, arbuzy, bób (omamo!) i maliny. Soon.