Nie jestem i nie będę blogerką kulinarną, modową, paretingową ani żadnym doradcą życiowym. Dlaczego? Dlatego, że moja kuchnia jest przeciętna, moda ogranicza się do czarnych spodni i burych koszulek, o dzieciach nie wiem prawie nic - podobnie jak o życiu. Żeby nie było - w każdym z tych tematów mam dużo do powiedzenia, zgodnie z zasadą - nie znam się, to się wypowiem:).
-pierś z kurczaka
-mix sałat (najlepiej z rukolą)
-grejpfrut
-ser gorgonzola albo inny ostry z niebieską pleśnią
-gęsty jogurt naturalny - najlepiej grecki
-majonez
-cytryna
-sól, pieprz, kostka rosołowa
-oliwa z oliwek
Kurczak
Filet z kurczaka myjemy, czyścimy i inne takie tam. W miseczce rozgniatamy kostkę rosołową z oliwą z oliwek (fajne są te kostki z bazylią i lubczykiem itp.), marynujemy w tym filet. Rozgrzewamy patelnię grillową (albo zwykłą ostatecznie) i na rozgrzaną patelnię kładziemy kurę. Pilnując, żeby się nie przypalała, grillujemy po 10 minut z każdej strony. 10 max. Kurczaka zdejmujemy z patelni i nic z nim na razie nie robimy. Musi sobie odpocząć.
Sos
Jogurt z majonezem mieszamy w proporcji 3/1. Dodajemy sporą ilość soku z cytryny i pieprzu. Solimy do smaku. Uwaga - pieprz i cytryna to najważniejsze czynniki smakotwórcze, więc nie oszczędzajmy.
Reszta
Ser kroimy w kawałeczki, sałatę wrzucamy do miski, a grejpfruta czyścimy z błonek (wszystkich - ma zostać tylko różowy miąższ) i dzielimy na kawałeczki. Dorzucamy do tego wypoczętego i wystudzonego kurczaka pokrojonego w plasterki i polewamy sosem.
Proste, ale naprawdę wypas. Super smakuje z grzankami, super smakuje bez grzanek. Sałatka dobra na imprezę, kaca, odwiedziny ziecia. Nie zrażajcie się grejpfrutem - bardzo fajnie się komponuje z całą resztą. Acha - co najważniejsze - przepis osobisty, przepis tylko i wyłącznie mój. Korzystajcie do woli :)