czwartek, 12 czerwca 2014

Biker Białystok - parę słów o

Miesiąc temu w Białymstoku rozpoczął się rowerowy szał. Do wszystkich stałych entuzjastów pedałowania dołączyła spora grupa nowych, "przelotnych" rowerzystów, korzystających ze świeżo uruchomionej Białostockiej Komunikacji Rowerowej.


www.dziendobry.bialystok.pl



Białostockie portale krzyczą o nowych rekordach - "ponad trzy i pół tysiąca wypożyczeń jednego dnia", "jeden rower wypożyczany ponad siedem razy dziennie", "liczba wypożyczeń najwyższa w Polsce" . Wniosek po pierwszym miesiącu jest prosty - pomysł się sprawdził, a Białostoczanie kochają miejskie rowery. Wczoraj swoją przygodę z BiKeRem rozpoczęłam również ja. Wnioski?

Po pierwsze - idealnie trafiona, fantastyczna nazwa! Biker pisany jako BiKeR - Białostocka Komunikacja Rowerowa (jaram się bo w końcu coś fajnie w tym mieście nazwano! :)). Po drugie - teoretycznie dość prosty system wypożyczania. Zakładasz konto, wrzucasz na nie co najmniej dziesięć złotych, a następnie przy rowerowej stacji logujesz się i zwalnia ci się wybrany rower. Tyle byłoby teorii, teraz praktyka. 

Podchodzę do stacji, wpisuje numer telefonu (w ten sposób się logujemy) i numer roweru, który stoi najbliżej - "rower serwisowany, wybierz inny rower". Serwisowany, a stoi sobie na stacji, coś jest nie halo - myślę. No ale cóż, wbijam inny numer - "rower serwisowany, wybierz inny rower". Hm. Ludzie stojący za mną zaczynają się niecierpliwić, toteż ustępuje miejsca. Wpisują numer pierwszego roweru wpisanego przeze mnie i jakoś tak dziwnie nie jest już serwisowany. Następna próba. Inny rower - tym razem "rower niedostępny na tej stacji, wybierz inny rower". Wybieram inny rower, słyszę "pik" - oho, chyba się zwolnił, no to w drogę - myślę. Próbuję wyjąć go ze stacyjki, niestety nic z tego. Damn it. Piętnaście minut! Ale nie, mam czas więc się nie poddam. Wypożyczyć rower próbuje następna osoba klnąc pod nosem, że serwisowany. Mija parę minut, chłopak rezygnuje. Teraz moja szansa. Wpisuję numer, blablabla, zwalnia się rower, podchodzę i bez problemu wypożyczam. W drogę!

Okej, pierwsze wrażenie - bardzo wygodny. Ustawiłam fajnie siodełko, zmieniłam przerzutkę, pięknie, sympatycznie. Próbuję skręcić w prawo i czuję opór kierownicy. Kurwa, wypożyczyłam nieskręcający w prawo rower. Wróciłam na stację, wzięłam inny. No dobra, cała procedura od pierwszego podejścia do stacji zajęła mi prawie pół godziny, ale mam czas, uparta jestem. Podjechałam pod sklep i chcąc przypiąć rower zdałam sobie sprawę, że nie znam kodu do zamka. Infolinia. Pan podał kod informując, że przez krótką chwilę wyświetlał się przy wypożyczaniu. Mówię, że to bardzo prawdopodobne, ale przeoczyłam sprawę usiłując wypożyczyć rower który stał na stacji, a podobno był serwisowany. No i w prawo nie skręcał. Takie tam.

Przejażdżka po mieście trwała prawie dwie godziny, bo to tu to tam. Na nieszczęście po drodze nie spotkałam żadnej ścieżki rowerowej więc zmuszona byłam jechać ulicą, bo wiem jak bardzo irytują rowerzyści na chodnikach. Same rowery są naprawdę bardzo komfortowe, ale zapomnijcie o nawyku pedałowania do tyłu, który często towarzyszy osobom przyzwyczajonym do rowerów górskich - w BiKeRze do tyłu hamujesz. Za jazdę zapłaciłam trzy złote ponieważ nie posiadam ważnego biletu miesięcznego. Uważam, że to całkiem w porządku, ale tym samym sądzę, że osoby posiadające ważny miesięczny bilet nie powinny płacić podobnych stawek. Wiem, że gdyby BiKeRy były bezpłatne dla wszystkich mających ważną kartę miejską to prawdopodobnie ludzie braliby je na cały dzień i stacje stałyby puste, ale podobno rowerowa komunikacja miała stanowić uzupełnienie komunikacji autobusowej, a więc dlaczego macie podwójnie płacić? Może niegłupim rozwiązaniem byłoby, w przypadku posiadania ważnego biletu, płacenie dopiero po 2 albo 3 godzinach - wtedy rowery nie byłyby przetrzymywane na cały dzień, a osoby posiadające ważny bilet nie musiałyby znowu płacić za komunikację, jakby nie było, miejską. 

Tak czy inaczej uważam, że BiKeRy w Białymstoku to pomysł dobry, chociaż zapewne należy nad całym systemem jeszcze odrobinę popracować. No i fajnie by było, gdyby użytkownicy potrafili dostosować się do zasad ruchu drogowego i nie rozjeżdżali pieszych po chodnikach. A jak wasze doświadczenia z BiKeRami? Coś ktoś? :)