poniedziałek, 7 marca 2016

Jak sobie pościelisz.. Czyli facet też potrafi

Za każdym razem unoszę brwi, kiedy czytam albo słyszę o tym, jak to wspaniale, że tatuś umiał jednorazowo "pomóc przy dziecku" albo usmażyć jajko na śniadanie. Unoszę brwi, bynajmniej nie w geście podziwu, ale w geście zwątpienia. Serio was to satysfakcjonuje, girls? 



I unoszę te brwi i myślę sobie, jak można dopuścić do tego, że wykonanie podstawowych, domowych czynności przez mężczyznę jest dla kobiety powodem do dumy? To nie jest powód do dumy. To powód do refleksji. Refleksji - cholera, gdzie popełniłam błąd? 

Nie jestem matką polką, panią domu ani małym kuchcikiem. Cóż, nudzą i męczą mnie obowiązki domowe, nie chce ich sobie dodawać - ograniczam je do minimum i staram się resztę czasu wykorzystać na przyjemności. Brzmi nieźle, hę? Też byś tak chciała, hę? Chciałabyś, ale nie możesz, bo przecież.. Przecież samo się nie zrobi.. 

No nie zrobi.

Nie zrobi się samo, ale nie musi "się zrobić" przez ciebie. Obowiązki domowe wcale nie są męczące ani trudne, gdy dzieli się je na dwoje. Tylko dlaczego kobiety tak niechętnie dzielą się tymi garami, podłogami i pieluchami? 

Bo przecież faceci NIE POTRAFIĄ.

Faceci nie potrafią ugotować obiadu, nie potrafią posprzątać łazienki, w praniu oddzielić jasnego od ciemnego, czy też, jakby inaczej, nie potrafią zająć się dzieckiem. A jeśli coś tam zrobią, bo zmusi ich do tego nagła sytuacja (kobieta trafia do szpitala bo żadna inna sytuacja przecież nie jest nagła) to oczywiście zrobią to o wiele gorzej niż my, kobiety. I często niestety taka jest prawda. Pytanie tylko - dlaczego, gdzie tkwi przyczyna i kto do tego doprowadził. Odpowiedź jest prosta. 

Doprowadziłyśmy do tego same. 

Doprowadziłyśmy do tego sprzątając porozrzucane skarpety, dolewając herbatkę i podając kolację pod nos, zrywając się do kwilącego dziecka czy też czytając instrukcję obsługi żelazka w pojedynkę. Widziałam gdzieś takiego mema, coś w stylu - "mężczyzna nie wie, że umywalka może być brudna, bo kobieta codziennie przy okazji mycia zębów myje także umywalkę". Brzmiało to oczywiście zgrabniej, ale sens był mniej więcej taki. No cóż, that's true, skoro codziennie myjesz umywalkę nie mówiąc przy tym ani słowa, on nie wie, że umywalka może być brudna. Inna sprawa, kiedy ty szorujesz umywalkę a on wannę albo kibel.. Ale jak to on wannę albo kibel?

Facet nie będzie mył kibla... 

Bo się do tego nie nadaje? Bo zrobi to niedokładnie? Bo nie będzie chciał? Jeśli ma dwie rączki, to nadaje się tak samo jak ty. Jeśli zrobi to niedokładnie to będzie sikał do niedokładnie umytego kibla. Jeśli nie będzie chciał.. jak to nie będzie chciał? A ty myjesz bo chcesz? No właśnie.

No dobrze, zostawmy ten kibel w spokoju. Jeśli nie będzie mył kibla, to może zrobi obiad, umyje okno czy też (a jeszcze lepiej - oraz) zajmie się swoim dzieckiem. I nie, moja droga, nie pomoże przy dziecku, bo pomóc może ciocia zajmując WASZE dziecko na dziesięć minut, ojciec dziecka = rodzic dziecka = to samo co matka dziecka = takie same obowiązki i takie same profity.

Ale on nie umie... 

I tu tkwi największy problem. Owszem, może i nie umie. Nie umie bo mama mu nie kazała, nie umie bo ty na to pozwoliłaś. A jemu jest tak bardzo, bardzo wygodnie. (Swoją drogą - wstydziłabym się, kiedy będąc pełnosprawną osobą nie umiałabym sobie poradzić ze zwykłymi czynnościami - wstydziłabym się nawet, gdybym była facetem ;) ) No okej, jeżeli tobie to pasuje, czujesz się z tym dobrze i uważasz że tak jest fajnie - to super, nic nie zmieniaj. Jeżeli natomiast po całym dniu padasz na pysk, a koleżankom mówisz, jakie to ciężkie życie kobiety, to zrozum, że to nie z facetami jest coś nie tak, tylko z kobietami, które na takie zachowania pozwalają. Faceci po prostu nie robią nic ponadto, co muszą, bo tak jest wygodnie. A skoro muszą niewiele...